Zazwyczaj, jako gatunek ludzki obawiamy się nieznanego. Warto sobie zdać sprawę, że zaniedbanie networkingu wiąże się z dużo gorszymi reperkusjami niż obawa przez jego aktywizacją. Takie zamknięcie się na swój kawałek świata jest zagrożeniem, bo nie jesteśmy bodźcowani nowymi sygnałami.
Brak odbierania symptomów zmian sprawia, że nie dostrzegamy, że wokół nas one zachodzą. To jest niebezpieczne, szczególnie jeśli chcemy zachować poziom życia jaki dzisiaj wypracowaliśmy.
Inne niebezpieczeństwo wynika z faktu, będąc poza dobrze poinformowaną i ukierunkowaną grupą na zmiany, to w momencie krytycznym – konfrontacji z nowum, jesteśmy sami i w pojedynkę musimy stawić czoła czemuś, co może nas przerastać.
W grupie jest zawsze raźniej, szczególnie, jeśli dotyczy to nieznanej przyszłości. Będąc częścią większej społeczności łatwiej przejść przez zmianę. Także szybciej osiągamy efekty.
Wspólne uczenie nowego jest prostsze i szybciej osiągamy rezultaty pracując nad wspólnym wyzwaniem. Wiąże się to z koniecznością współpracy. Zmusza nas to do lepszego poznania się. Analizy mocnych stron i umiejętności poszczególnych członków grupy oraz odpowiedniego podziału zadań.
Jak widać brak rozbudowanej sieci kontaktów działa na naszą niekorzyść.